

Przywrócenia do pracy i odszkodowania za okres pozostawania bez niej domaga się Alicja Jarosińska, zwolniona dyscyplinarnie ponad rok temu z funkcji dyrektora szpitala w Hrubieszowie. We wtorek odbyła się pierwsza rozprawa z jej powództwa przed Sądem Pracy w Zamościu.

Alicja Jarosińska, absolwentka pielęgniarstwa Śląskiej Akademii Medycznej w Katowicach, kierowała SP ZOZ w Hrubieszowie od wiosny 2021 roku, na początku jako pełniąca obowiązki dyrektora. Zanim przeprowadziła się nad Huczwę, była dyrektorem w Podhalańskim Szpitalu Specjalistycznym w Nowym Targu i w SP ZOZ Szpital im. dr. J. Dietla w Krynicy-Zdroju, także prezesem zarządu Centrum Medycznego Biegonice i dyrektorem do spraw administracyjnych CenterMed w Nowym Sączu.
W grudniu 2021, po konkursie zawarto z nią umowę w Hrubieszowie do końca 2027 roku z 6-miesięcznym okresem wypowiedzenia. Ale w lutym 2024 została zwolniona z dnia na dzień w trybie dyscyplinarnym. Już wtedy zapowiadała w rozmowie z Dziennikiem Wschodnim, że tak tego nie zostawi i będzie walczyć o sprawiedliwość.
Sprawa w dwóch sądach
Uchwałę Zarządu Powiatu Hrubieszowskiego o pozbawieniu jej w takim trybie stanowiska zaskarżyła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. I wygrała.
– We wrześniu 2024 roku WSA w Lublinie w całości uchylił uchwałę, na mocy której zostałam zwolniona dyscyplinarnie. W uzasadnieniu sąd podał, że decyzja ta była absolutnie arbitralna, zupełnie nieprzemyślana i tak naprawdę sąd się nie dopatrzył rzeczywistych powodów odwołania mnie z funkcji dyrektora szpitala – przypomina dzisiaj Alicja Jarosińska w rozmowie z Dziennikiem Wschodnim.
To orzeczenie nie uprawomocniło się jednak, bo władze powiatu hrubieszowskiego odwołały się do NSA. Kiedy sprawa zostanie tam rozpatrzona? Tego nie wiadomo. Termin może być bardzo odległy, nawet kilkuletni.
Niezależnie od tego zwolniona dyrektor postanowiła walczyć o swoje prawa przed Sądem Pracy. Pozew w zamojskim złożyła jeszcze w zeszłym roku. Pierwsza rozprawa odbyła się we wtorek, 10 czerwca. Jakiego rozstrzygnięcia powódka oczekuje?
– Chcę przywrócenia do pracy na poprzednio zajmowane stanowisko i odszkodowania za okres pozostawania bez pracy – mówi nam Alicja Jarosińska
Rzeczywiście po tym, co ją spotkało chciałaby wrócić do Hrubieszowa z Podhala, skąd pochodzi i gdzie obecnie mieszka?
– Tak, dlatego, że do tej pory nie mam pracy, mimo że składałam w wielu miejscach cv. Jednak zwolnienie dyscyplinarne jest ogromną przeszkodą dla potencjalnego pracodawcy, by zatrudnić i zaufać takiemu pracownikowi – tłumaczy była dyrektorka.
To samo powtórzyła we wtorek przed sądem. Długo opowiadała o okolicznościach, w jakich straciła pracę.
Utrata pracy po zmianie władzy
Jej zdaniem, pomysł na pozbawienie jej stanowiska zrodził się zaraz po grudniowej sesji Rady Powiatu Hrubieszowskiego, na której doszło do przewrotu i zmiany składu zarządu. Starostą przestała być wówczas Aneta Karpiuk (obecnie wójt gminy Trzeszczany), a jej następcą wybrano Józefa Kuropatwę. Jarosińska wspominała, że otrzymała wówczas wiele sygnałów o tym, że zarząd chce znaleźć powód do pozbawienia jej stanowiska. Oddelegowany przez starostwo prawnik nakłaniał ją też do tego, by sama zrezygnowała.
– Byłam gotowa na rozwiązanie umowy za porozumieniem stron, ale z zachowaniem okresu wypowiedzenia oraz 6-miesięczną odprawą. Moja propozycja nie została przyjęta – wspominała przed sądem Jarosińska. Przekonywała, że zwolnienie dyscyplinarne wybrano dlatego, że weszła już ze względu na wiek w okres ochronny.
Ze szczegółami relacjonowała w sądzie dzień, w którym przyniesiono jej wypowiedzenie. Podobnie jak w oświadczeniu z lutego 2024 mówiła, że Patryk Czerwonka (członek zarządu) i wicestarostwa Wojciech Sołtysiak „wtargnęli” do jej gabinetu i domagali się podpisania zwolnienia z pracy. Mieli mówić, że podstawą są wyniki audytu rzekomo przeprowadzonego w czasie, gdy Jarosińska była na urlopie i zwolnieniu lekarskim.
– Nikt mi tych wyników nie przedstawił, a w księdze kontroli nie znalazłam żadnych adnotacji o jakimkolwiek audycie. Mój zastępca nic o takich czynnościach również nie potrafił powiedzieć – zapewniała Alicja Jarosińska przed sądem.
Przypomniała również, że podczas jej pracy w hrubieszowskim SP ZOZ szpital był wielokrotnie kontrolowany przez różne instytucje zewnętrzne i nigdy nie pojawiały się żadne poważne zastrzeżenia . – Przez poprzedni zarząd powiatu również byłam oceniana dobrze i m.in. dlatego w 2023 roku otrzymałam roczną nagrodę za sprawne zarządzanie szpitalem – przypominała.
W zeznaniach odniosła się też obszernie do stawianych jej w odwołaniu zarzutów dotyczących kary nałożonej na szpital przez NFZ z powodu niepełnej obsługi karetki typu S. Przypominała, że podobne decyzje podjęto w tym samym czasie wobec blisko 60 świadczeniodawców, a problemy nie wynikały ze złego zarządzania, ale zmian w przepisach, chaosu organizacyjnego, a także m.in. braków kadrowych dotykających wiele szpitali w Polsce. Podnosiła ponadto, że jej zastępca, w trakcie jej absencji nie odwołał się od decyzji NFZ, a mógł i powinien to zrobić.
Będzie ugoda?
Termin kolejnej rozprawy przewidziano na listopad tego roku. Mają zostać wówczas przesłuchani świadkowie, to m.in. była starosta Aneta Karpiuk, obecny starosta Józef Kuropatwa, ale również Artur Macheta, zastępca Jarosińskiej, który po jej odwołaniu był. p.o. dyrektora szpitala. Przypomnijmy, że obecnie placówką kieruje Arkadiusz Bratkowski, który po konkursie we wrześniu zeszłego roku został wybrany dyrektorem SP ZOZ Hrubieszów.
Nie można jednak wykluczyć, że do tych przesłuchań nie dojdzie. Podczas pierwszej rozprawy sędzia pytała obie strony postępowania o możliwość zawarcia ugody. Pełnomocniczka szpitala zapewniła, że przywrócenie Jarosińskiej do pracy nie jest możliwe, ale nie wykluczyła, że do rozmów o porozumieniu w kwestiach finansowych może dojść. Zarówno ona, jak i prawnik reprezentujący Alicję Jarosińską mają o tym rozmawiać w najbliższych tygodniach.
Do tematu z pewnością wrócimy.
