

Zespół medyczny jest gotowy, pacjenci już są leczeni, ale brakuje jednego: kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia. NFZ uspokaja: dostęp do świadczeń kardiochirurgicznych w regionie nie odbiega od średniej krajowej.

Jak twierdzą zgodnie lekarze: województwo lubelskie od lat zmaga się z największą w Polsce śmiertelnością z powodu chorób układu krążenia. Starzejące się społeczeństwo i ograniczony dostęp do specjalistycznej opieki kardiologicznej i kardiochirurgicznej sprawiają, że mieszkańcy regionu często zmuszeni są szukać pomocy poza województwem.
– Rocznie 35 milionów złotych wypływa z naszego regionu do innych województw, bo pacjenci muszą leczyć się w Zamościu, czy Warszawie – podkreśla dr n. med. Małgorzata Piasecka, zastępczyni dyrektora ds. lecznictwa szpitala przy al. Kraśnickiej. – Gdybyśmy otrzymali choć jedną trzecią tej kwoty w formie kontraktu z NFZ, moglibyśmy w pełni zapewnić kompleksową opiekę pacjentom z naszego regionu.
W grudniu 2024 roku szpital uruchomił oddział kardiochirurgii z 15 łóżkami. Dzięki wydzieleniu miejsca i wykorzystaniu istniejącego zaplecza operacyjnego oraz intensywnej terapii, udało się spełnić wszystkie wymagania formalne. Oddział przeszedł pozytywnie wizytację, a konsultant wojewódzki potwierdził gotowość placówki do świadczenia usług.
– Rozpoczęliśmy operacje, choć NFZ nam za nie nie płaci – mówi Piasecka. – W tej chwili część zabiegów, które powinny być rozliczane jako kardiochirurgiczne, wykonujemy i raportujemy jako kardiologiczne, co oznacza niższe finansowanie. Ale wkrótce, wraz z wejściem w życie Krajowej Sieci Kardiologicznej, nie będziemy mogli już tego robić.
Reforma systemu opieki nad pacjentami kardiologicznymi zakłada trzy poziomy zabezpieczenia. Tylko szpitale z oddziałami kardiochirurgii będą mogły świadczyć usługi najwyższego – trzeciego – poziomu.
– Jeśli nie będziemy mieć kontraktu, zamknie to przed nami możliwość wykonywania skomplikowanych procedur – tłumaczy dr Piasecka. – Nasza kardiologia działa na wysokim poziomie, ale potrzebna jest kardiochirurgia.

Marszałek: „To nie jest nasz kaprys, to konieczność”
– Kardiochirurgia w tym szpitalu to nie jest wybór: to systemowa konieczność, którą musimy tutaj zrealizować, dla dobra mieszkańców województwa lubelskiego. To nie są fanaberie zarządu województwa, to nie jest coś, co nam się marzy – mówi marszałek Jarosław Stawiarski. – Zbudowaliśmy oddział w rok. Nie chcemy całych 35 milionów: wystarczy nam 12. Chcemy po prostu zatrzymać część pacjentów u siebie.
Stawiarski wskazuje, że oddział NFZ w Lublinie dysponuje rocznie 10 miliardami złotych, a mimo to wnioski o przyznanie kontraktu pozostają bez odpowiedzi. Pod petycją o finansowanie podpisało się 8,5 tysiąca osób.
– Od stycznia wykonujemy np. małoinwazyjne zabiegi naprawy niedomykalności zastawek, a naszym celem jest systematyczne zwiększanie liczby takich procedur, ponieważ potrzeby pacjentów są duże. Dotychczas ściśle współpracowaliśmy z kardiochirurgią Szpitala Uniwersyteckiego w Lublinie. Mamy jednak świadomość, że kolejki pacjentów oczekujących na leczenie są jednymi z najdłuższych w kraju – mówi dr n. med. Piotr Błaszczak, kierownik oddziału. – Współpracujemy ze szpitalem uniwersyteckim, ale kolejki są, a potrzeby pacjentów są duże.
NFZ: środków nie zaplanowano
Lubelski oddział NFZ zapewnia, że dostęp do świadczeń kardiochirurgicznych w regionie nie odbiega od średniej krajowej. Przypomina też, że kontrakt z placówką przy al. Kraśnickiej rośnie – tylko w 2024 roku szpital otrzymał 4,4 mln zł więcej.
– Chciałabym uspokoić pacjentów naszego regionu. Pacjenci mają zapewniony dostęp do świadczeń kardiochirurgicznych na terenie województwa lubelskiego. Mamy zawarte umowy z dwoma szpitalami: Uniwersyteckim Szpitalem Klinicznym Nr 4 w Lublinie i Samodzielnym Publicznym Szpitalem Wojewódzkim im. Papieża Jana Pawła II w Zamościu. W szpitalu przy Al. Kraśnickiej w ramach umowy z NFZ funkcjonuje oddział kardiologiczny na którym mogą być leczeni również pacjenci wymagający leczenia kardiochirurgicznego – mówi Małgorzata Bartoszek, rzecznik prasowy NFZ w Lublinie.
Jednak w planie zakupu świadczeń na 2025 rok nie przewidziano środków na nowe kontrakty z zakresu kardiochirurgii. Mimo to 22 kwietnia Ministerstwo Zdrowia wydało pozytywną opinię na rozwój ośrodka leczenia chorób naczyń i serca, co może mieć znaczenie przy planowaniu budżetu na kolejne lata.
Bez politycznych barw
– Zdrowie nie ma barw politycznych – przypomina marszałek. – W tym szpitalu może leczyć się zarówno premier Donald Tusk, minister Leszczyna, jak i Jarosław Kaczyński. Zdrowie każdego pacjenta jest najwyższym dobrem.
Póki co, szpital nie czeka bezczynnie. Lekarze szkolą się, infrastruktura jest gotowa, a zabiegi trwają. To nie tylko kwestia statystyk i finansów – to realna walka o życie pacjentów z województwa lubelskiego – twierdzą zgodne medycy. Na ten moment zatrudnionych jest tu sześciu kardiochirurgów, a oddział od początku istnienia wykonał 33 zabiegi.

